Dzisiaj pierwszy raz w tym tygodniu udaje Ci się zdążyć na zajęcia, uznajesz to jako swój mały, osobisty sukces. Dzielnie znosisz kolejne wykłady, ćwiczenia i laboratoria. Znosisz ludzi z grupy, których nawet nie lubisz, co najwyżej tolerujesz. Na duchu podnosi Cię jedna myśl, że już niedługo będziesz mogła wrócić do domu. Odliczasz minuty do zakończenia zajęć. Minęło dopiero 10 minut ostatniego wykładu a Ty dała byś sobie rękę uciąć, że siedzisz już tutaj co najmniej 5 godzin. Przetrwałaś. Ale jesteś tak padnięta, że nie masz nawet siły przekręcić kluczyka w stacyjce więc siedzisz kilka minut z głową opartą o zagłówek i przyglądasz się przechodzącym ludziom. Nagle odzywa się Twoja komórka. Dzwoni koleżanka, z którą nie widziałyście się wieki. Proponuje spotkanie, chętnie się zgadzasz. Już w nieco lepszym humorze jedziesz zatłoczonymi ulicami miasta do domu.
Do domu docierasz kilka minut po czternastej. Jesteś głodna jak wilk więc przygrzewasz zrobiony dwa dni wcześniej obiad. Wyciągając nogi na ławę (całe życie mama Ci mówiła, żebyś tego nie robiła ale Ty i tak robisz swoje) włączasz jakiś głupkowaty program i zajadasz.
Pusty talerz wrzucasz do zlewu, umyjesz później. Włączasz kompa, żeby dowiedzieć się co się na świecie dzieje, bo może wojna już wybuchła a Ty nawet nie wiesz, że trzeba się ewakuować. Na szczęście względnie jest wszystko w porządku. Twój najlepszy przyjaciel, fejsbuk informuje Cię, że Jolka wyjechała do Angli, Agnieszka pokłóciła się z Darkiem, Wojtek dostał psa, Milena ma jutro kolokwium z czegoś tam, Mateusz polubił zdjęcie Ulki, Anka ma nogę w gipsie, -40% w rossmanie, Kamil wygrał jakieś zawody, Przemek dodał zdjęcie a Monika jest w związku. Tak dużo informacji, które do niczego nie są Ci potrzebne a mimo to spędzasz na tym durnym portalu większość swojego dnia ale nie dzisiaj. Z koleżanką umówiłaś się na 20 więc masz jeszcze sporo czasu. Postanawiasz, że zaczniesz szykować się odpowiednio wcześniej, idziesz do łazienki odkręcić kurek z gorącą wodą żeby wziąć długą i relaksującą kąpiel. Podczas kiedy wanna powoli się napełnia, Ty zmywasz brudny talerz, który wcześniej wrzuciłaś do zlewu. Wracasz do łazienki, zakręcasz wodę i wsypujesz do niej sól do kąpieli i jakiś płyn przez co woda przyjemnie pachnie i ma piękny fioletowy kolor. Ściągasz ubranie i zanurzasz nogę w gorącej wodzie później robisz to samo z resztą ciała. Twój kolor skóry szybko zmienia się na czerwony przez wysoką temperaturę. Zamykasz oczy i odprężasz się. Nagle słyszysz ostry dźwięk dzwonka do drzwi, postanawiasz to ignorować ale ten ktoś dzwoni jeszcze raz. Wkurzona wychodzisz z wanny i zakładasz szlafrok, szczelnie go wiążąc. Z rozmachem otwierasz drzwi. Za nimi stoi Brunet z szerokim uśmiechem na twarzy. Wita się z Tobą i pyta czy nie mogła byś mu pożyczyć trochę cukru bo mu się skończył. Nie słodzisz ale cukier zawsze w domu się znajdzie. Zapraszasz Go do środka i idziesz w poszukiwaniu cukru. Brunet siada na jednym z wysokich barowych krzeseł podczas kiedy Ty szukasz cukru w dolnych szafkach, z rezygnacją stwierdzasz, że go tam nie ma. Otwierasz górną szafkę, niestety przy Twoich 163 cm wzrostu nie jesteś w stanie zobaczyć co kryją górne półki. Brunet podchodzi i wyciąga kilo cukru. To, że jest tak blisko onieśmiela Cię. On też widzi Twoje zakłopotanie i uśmiecha się zbliżając twarz do Twojej twarzy. Cukier stawia na blacie za Tobą, kładąc Ci ręce na biodrach, sadza Cię na blacie koło cukru. Rozchylasz szerzej wargi, a on rozwiązuje Twój szlafrok. Po chwili On jest bez koszulki i możesz sobie pozwolić na błądzenie dłońmi po smukłej linii Jego pleców. Bierze Cię w ramiona i zanosi do salonu, szlafrok został w kuchni.
Brunet wychodzi kilka minut po 18 ze zmierzwionymi włosami i kilogramem cukru w ręce. Wracasz do łazienki ale woda w wannie już wystygła, wyjmujesz korek i idziesz wziąć szybki prysznic.
Ze spotkania z koleżanką wracasz późno. I dobrze, bo jesteś tak zmęczona, że przed zaśnięciem nawet nie masz siły myśleć o tym co się dzisiaj wydarzyło.
__________________________________________________________________
Kolejny rozdział! ;D
Zawsze tak jest :/ jak Juwenalia to pada, jak trzeba chodzić na zajęcia to +30, to nie sprawiedliwe :(
W siatkówce jestem teraz totalnie zacofana i nie wiem co się dzieje :/ Wiem tylko, że Kubiak ma złamaną rękę. Gdzieś przeczytałam, że Winiarski, Wlazły, Kurek, Zatorski, Żygadło i ktoś tam jeszcze nie jadą do Brazylii na LŚ. Ale za to ja jadę dzisiaj do domku juuupi!! :D
Gdyby nie to, że mam w poniedziałek kolokwium a w środę zaliczenie to pewnie bym leżała cały weekend na balkonie plackiem :P
Dobra Kochani, trzymajcie się cieplutko i do następnego :*
Do przyszłego poczytania':
T.
O jacie tego się nie spodziewałam :O
OdpowiedzUsuńRozdział super ;)
Czekam na następny, zapraszam do mnie http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/05/osiem.html
byłabym wdzięczna jeśli informowałabyś mnie o nowych rozdziałach ;**
o kuźwa xD tego to się akurat za chiny nie spodziewałam! ; o
OdpowiedzUsuńja ciesz pierdziele no xD
najpierw ją odtrąca, później wparowuje jej do mieszkania i tak po prostu się na nią rzuca.. haha :D dobre :D I like it! :D
czekam z niecierpliwością na następny i życzę powodzenia na zaliczeniu i kolokwium ;)
pozdrawiam <3
zapraszam na 9 http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/05/dziewiec.html
OdpowiedzUsuń:)