ghughj

ghughj

czwartek, 29 maja 2014

Piątek

Otwierasz oczy. Jest piątek. Nie musisz jeszcze wstawać z łóżka ale nie możesz wyleżeć. Starasz się nie myśleć o tym co wydarzyło się wczoraj ale nie sposób było o tym zapomnieć. Musisz się czymś zająć więc wstajesz i od samego rana postanawiasz zrobić pranie. Sortujesz białe i kolorowe rzeczy, później wrzucasz ubrania do pralki, dosypujesz proszku i płynu i wychodzisz z łazienki. Rzucasz okiem na kanapę, która była świadkiem wczorajszych igraszek z Brunetem. Nie, nie, nie, nie myśl o tym. Automat cicho szumi a Ty jak zwykle zaczynasz dzień od kawy, ledwie udało Ci się siąść na dupie, ktoś dzwoni do drzwi. Zdziwiona wstajesz i idziesz otworzyć. W progu stoi On. Szorstko pytasz "co tu robisz?", Paweł przestępuje z nogi na nogę, nie patrząc Ci w oczy. "Mogę wejść?" w końcu padają pierwsze słowa z jego ust. Otwierasz szerzej drzwi, On wchodzi i zdejmuje kurtkę "tylko nie wieszaj na...", zaczynasz "wiem, na pierwszym wieszaku bo się urywa, pamiętam". Spuszczasz wzrok, ale szybko odzyskujesz śmiałość, "więc po co przyszedłeś?" pytasz. Zaczyna opowiadać Ci jak było mu z Tobą dobrze, jak żałuje, że nie jesteście razem, jak bardzo chciałby do Ciebie wrócić, żeby zacząć tą piękną przygodę z Tobą jeszcze raz. Myślisz sobie, że to piękne ale puste słowa. Z Twoich ust pada pytanie: "panna Ci dała kosza i wracasz do mnie? Myślisz, że jestem tak naiwna? Wyjdź Paweł i więcej tutaj nie przychodź." Wstajesz z fotela i idziesz do drzwi wejściowych, otwierasz je na oścież i czekasz aż Paweł założy kurtkę. Wychodzi a Ty oddychasz z ulgą. 
Kilka godzin później, kończysz oglądać ostatni odcinek ulubionego serialu, miałaś takie zaległości, że zajęło Ci to więcej czasu niż myślałaś. Pralka już dawno skończyła swoją pracę więc idziesz wywiesić pranie. Zastanawiasz się co możesz zrobić z resztą dnia. Chętnie byś gdzieś wyszła. Dzwonisz do Agnieszki czy ma chwilę wolnego wieczorem, ona oczywiście cieszy się na Twój telefon i pyta gdzie się spotkacie. Potrzebujesz alkoholu i trochę prywatności, żeby móc się wygadać, proponujesz club "Hollywood", kiedyś lubiłyście tam chodzić. 
Malując rzęsy masz wyrzuty sumienia. Kiedy byłaś z Pawłem nie poświęcałaś Agnieszce tyle czasu na ile by zasługiwała. Ba! Nie poświęcałaś jej wcale czasu. Zawsze kiedy dzwoniła do Ciebie, na pierwszym planie był Paweł, a Aga? Aga zerwała wtedy z chłopakiem, zawaliła maturę, nie mogła znaleźć pracy, zachorował jej ojciec. Ciebie wtedy nie było. Lecz kiedy Ty rozstałaś się z Pawłem, Agnieszka była pierwszą osobą do której zadzwoniłaś. Przyjechała do Ciebie z dwoma butelkami wina i milionem komedii na pendrive. Pomogła Ci. Nienawidzisz siebie, że kiedy Tobie znów miesza się w życiu przypominasz sobie o starej przyjaciółce. 
Wychodzisz z domu ale nie kierujesz się na parking, tylko na przystanek autobusowy. Odwracasz jeszcze głowę i spoglądasz w okno Bruneta, masz wrażenie, że ruszyła się firanka ale pewnie Ci się wydawało. 
Wracasz do mieszkania już dobrze po 23, jesteś wstawiona więc musisz trochę się pomęczyć żeby trafić kluczem w dziurkę jednak zanim Ci się to udaje czujesz czyjąś ciepłą rękę na swojej, która pomaga Ci otworzyć drzwi. "Czekałem na Ciebie" słyszysz cichy szept za uchem. Wchodzicie do mieszkania i zanim jeszcze zdążyłaś ściągnąć kurtkę, Brunet namiętnie Cię całuje, zdejmując Ci kurtkę i rozpinając bluzkę. W Twojej głowie kołacze się głupia myśl, że masz nieświeży oddech ale najwyraźniej Jemu to nie przeszkadza. Zamyka Cię w swoich silnych i umięśnionych ramionach. Prowadzisz Go do sypialni, nie zastanawiając się nad konsekwencjami, alkohol trochę Cię otumanił więc nie myślisz trzeźwo. Wiesz, że będziesz tego żałować ale jutro się tym będziesz martwić, teraz masz co innego na głowie. 
W końcu zasypiasz w Jego ramionach. 


__________________________________________________________________



A o to i jestem z kolejnym rozdziałem :D
Im bliżej sesji tym bardziej mi się nic nie chce a to nie wróży dobrze niestety :/
Wczoraj miałam mega trudne zaliczenie z Baz Danych, niby takie gówno ale jednak trudne, zwłaszcza jak masz napisać to na kartce a nie jak się cały czas uczyło w Accessie. Chociaż to jeszcze nic, jak mieliśmy programowanie, to trzeba było napisać program na kartce. Moja koleżanka weszła do sali, siadła przy biurku i przesunęła klawiaturę mówiąc na cały głos "Ale ta klawiatura przeszkadza na tej informatyce!!". Uwierzcie, że nie mogłam normalnie pisać tego kolosa, tak mi się micha z tego cieszyła :D
A najlepsze były dzisiejsze ćwiczenia z Organizacji i Zarządzania. Mamy z to z takim Ukraińcem i kazał nam wymyślić sobie firmę i sporządzić jej biznes plan, mój kolega wybrał sobie biuro rachunkowe i wymyślił, że będzie na jakiejś tam ulicy w Kielcach. Vasyl (wykładowca) tak się patrzy na niego więc kolega zaczyna mu tłumaczyć gdzie jest ta ulica, a On z tekstem do niego "tak tak ja wiem, tylko liczę ile tam jest biur rachunkowych". Szczęki nam opadły :D
To tyle mniej więcej z wesołych przygód studentów :P


Do przyszłego poczytania:

T.

piątek, 23 maja 2014

Czwartek

Czwarty dzień tygodnia oznacz, że dzisiaj zaczyna się Twój weekend. Na szczęście piątki masz wolne z czego się niezmiernie cieszysz. Jednak nawet perspektywa weekendu nie jest w stanie zagłuszyć poczucia winy, które łopocze Ci z tyłu głowy odkąd wczoraj pocałowałaś Bruneta. Masz cichą nadzieję, że o tym zapomni. 
Dzisiaj pierwszy raz w tym tygodniu udaje Ci się zdążyć na zajęcia, uznajesz to jako swój mały, osobisty sukces. Dzielnie znosisz kolejne wykłady, ćwiczenia i laboratoria. Znosisz ludzi z grupy, których nawet nie lubisz, co najwyżej tolerujesz. Na duchu podnosi Cię jedna myśl, że już niedługo będziesz mogła wrócić do domu. Odliczasz minuty do zakończenia zajęć. Minęło dopiero 10 minut ostatniego wykładu a Ty dała byś sobie rękę uciąć, że siedzisz już tutaj co najmniej 5 godzin. Przetrwałaś. Ale jesteś tak padnięta, że nie masz nawet siły przekręcić kluczyka w stacyjce więc siedzisz kilka minut z głową opartą o zagłówek i przyglądasz się przechodzącym ludziom. Nagle odzywa się Twoja komórka. Dzwoni koleżanka, z którą nie widziałyście się wieki. Proponuje spotkanie, chętnie się zgadzasz. Już w nieco lepszym humorze jedziesz zatłoczonymi ulicami miasta do domu. 
Do domu docierasz kilka minut po czternastej. Jesteś głodna jak wilk więc przygrzewasz zrobiony dwa dni wcześniej obiad. Wyciągając nogi na ławę (całe życie mama Ci mówiła, żebyś tego nie robiła ale Ty i tak robisz swoje) włączasz jakiś głupkowaty program i zajadasz. 
Pusty talerz wrzucasz do zlewu, umyjesz później. Włączasz kompa, żeby dowiedzieć się co się na świecie dzieje, bo może wojna już wybuchła a Ty nawet nie wiesz, że trzeba się ewakuować. Na szczęście względnie jest wszystko w porządku. Twój najlepszy przyjaciel, fejsbuk informuje Cię, że Jolka wyjechała do Angli, Agnieszka pokłóciła się z Darkiem, Wojtek dostał psa, Milena ma jutro kolokwium z czegoś tam, Mateusz polubił zdjęcie Ulki, Anka ma nogę w gipsie, -40% w rossmanie, Kamil wygrał jakieś zawody, Przemek dodał zdjęcie a Monika jest w związku. Tak dużo informacji, które do niczego nie są Ci potrzebne a mimo to spędzasz na tym durnym portalu większość swojego dnia ale nie dzisiaj. Z koleżanką umówiłaś się na 20 więc masz jeszcze sporo czasu. Postanawiasz, że zaczniesz szykować się odpowiednio wcześniej, idziesz do łazienki odkręcić kurek z gorącą wodą żeby wziąć długą i relaksującą kąpiel. Podczas kiedy wanna powoli się napełnia, Ty zmywasz brudny talerz, który wcześniej wrzuciłaś do zlewu. Wracasz do łazienki, zakręcasz wodę i wsypujesz do niej sól do kąpieli i jakiś płyn przez co woda przyjemnie pachnie i ma piękny fioletowy kolor. Ściągasz ubranie i zanurzasz nogę w gorącej wodzie później robisz to samo z resztą ciała. Twój kolor skóry szybko zmienia się na czerwony przez wysoką temperaturę. Zamykasz oczy i odprężasz się. Nagle słyszysz ostry dźwięk dzwonka do drzwi, postanawiasz to ignorować ale ten ktoś dzwoni jeszcze raz. Wkurzona wychodzisz z wanny i zakładasz szlafrok, szczelnie go wiążąc. Z rozmachem otwierasz drzwi. Za nimi stoi Brunet z szerokim uśmiechem na twarzy. Wita się z Tobą i pyta czy nie mogła byś mu pożyczyć trochę cukru bo mu się skończył. Nie słodzisz ale cukier zawsze w domu się znajdzie. Zapraszasz Go do środka i idziesz w poszukiwaniu cukru. Brunet siada na jednym z wysokich barowych krzeseł podczas kiedy Ty szukasz cukru w dolnych szafkach, z rezygnacją stwierdzasz, że go tam nie ma. Otwierasz górną szafkę, niestety przy Twoich 163 cm wzrostu nie jesteś w stanie zobaczyć co kryją górne półki. Brunet podchodzi i wyciąga kilo cukru. To, że jest tak blisko onieśmiela Cię. On też widzi Twoje zakłopotanie i uśmiecha się zbliżając twarz do Twojej twarzy. Cukier stawia na blacie za Tobą, kładąc Ci ręce na biodrach, sadza Cię na blacie koło cukru. Rozchylasz szerzej wargi, a on rozwiązuje Twój szlafrok. Po chwili On jest bez koszulki i możesz sobie pozwolić na błądzenie dłońmi po smukłej linii Jego pleców. Bierze Cię w ramiona i zanosi do salonu, szlafrok został w kuchni. 
Brunet wychodzi kilka minut po 18 ze zmierzwionymi włosami i kilogramem cukru w ręce. Wracasz do łazienki ale woda w wannie już wystygła, wyjmujesz korek i idziesz wziąć szybki prysznic. 
Ze spotkania z koleżanką wracasz późno. I dobrze, bo jesteś tak zmęczona, że przed zaśnięciem nawet nie masz siły myśleć o tym co się dzisiaj wydarzyło. 


__________________________________________________________________




Kolejny rozdział! ;D

Zawsze tak jest :/ jak Juwenalia to pada, jak trzeba chodzić na zajęcia to +30, to nie sprawiedliwe :(

W siatkówce jestem teraz totalnie zacofana i nie wiem co się dzieje :/ Wiem tylko, że Kubiak ma złamaną rękę. Gdzieś przeczytałam, że Winiarski, Wlazły, Kurek, Zatorski, Żygadło i ktoś tam jeszcze nie jadą do Brazylii na LŚ. Ale za to ja jadę dzisiaj do domku juuupi!! :D
 Gdyby nie to, że mam w poniedziałek kolokwium a w środę zaliczenie to pewnie bym leżała cały weekend na balkonie plackiem :P

Dobra Kochani, trzymajcie się cieplutko i do następnego :*


Do przyszłego poczytania':


T.

czwartek, 15 maja 2014

Środa

     Ten dzień już zaczął się źle. Obudziłaś się za późno żeby iść na bardzo ważne zajęcia. Nie wiesz skąd możesz teraz załatwić sobie zwolnienie lekarskie, sytuacja wygląda nieciekawie. Nastawiasz wodę na kawę, następne zajęcia masz za dwie godziny. Jesteś zła, nie tylko dlatego, że podoba Ci się facet, który nie będzie Twój, dzieciaty i żonaty ale również dlatego, że ostatnimi czasy nic nie idzie po Twojej myśli.
     Z Twoim eks-Pawłem, nie dogadywaliście się od dłuższego czasu. On oglądał się za innymi dziewczynami, Ciebie już nie interesował ale byliście razem. Dlaczego? Przyzwyczaiłaś się do tego, że ma Ci kto zrobić kawy, ściągnąć talerz z najwyższej pułki i masz z kim pójść do kina na najnowszy horror. Więc dlaczego z nim zerwałaś? Sama nie jesteś tego do końca pewna ale Twój związek z nim wydawał Ci się coraz bardziej chory. Raz nawet napisał Ci sms'a "zostaje na noc u Agnieszki, nie czekaj na mnie". Ty tylko wzruszyłaś ramionami i wyciągnęłaś sobie z zamrażarki lody, siadłaś na kanapie i obejrzałaś kolejny odcinek "how i met your mother". Wrócił następnego dnia po południu. Uświadomiłaś sobie, że to nie jest normalne więc postanowiłaś to zakończyć. Oboje powiedzieliście sobie "pa" i zamknęłaś za nim drzwi. Pamiętasz jak byłaś w nim zakochana po uszy, jak koleżanki z liceum zazdrościły Ci takiego przystojnego chłopaka, jak walczyłaś o niego rywalizując z połową szkoły. Teraz czujesz podobne podniecenie na myśl o Brunecie, chociaż wiesz, że możesz zniszczyć życie jego rodzinie. Odzywają się w Tobie te cechy, których najbardziej nie lubisz, czyli po trupach do celu i najważniejsza jesteś Ty sama. Kilka razy próbowałaś z nimi walczyć ale nie wyszło Ci to najlepiej. 
     Budząc się z zamyślenia spoglądasz na zegarek. Klniesz pod nosem bo znowu byś się spóźniła. W biegu zakładasz kurtkę i buty. Biegnąc do samochodu grzebiesz w torebce nie mogąc znaleźć kluczy, kiedy w końcu je znajdujesz i wsiadasz do samochodu okazuje się, że nie możesz zapalić. Sfrustrowana uderzasz ręką o kierownicę i kładziesz na niej głowę. Podskakujesz kiedy ktoś puka w szybę. Widzisz znajomą, uśmiechniętą twarz Bruneta. Pyta czy Cię gdzieś nie podwieźć bo widzi, że masz problem z samochodem. Początkowo odmawiasz mówiąc, że nie chcesz robić kłopotu ale po krótkich namowach wsiadasz do samochodu Bruneta. Jedziecie pod Twoją uczelnie ciągle rozmawiając, nie wiedziałaś, że macie aż tyle wspólnych tematów. Począwszy od samochodu, który rano nie chciał odpalić a kończąc na kierunku Twoich studiów.
     Wysiadając grzecznie dziękujesz za podwiezienie. Życzycie sobie miłego dnia i biegniesz do głównych drzwi. Na uczelni spędzasz kilka nudnych godzin. I kiedy w końcu możesz jechać do domu okazuje się, że masz jeszcze jedne ćwiczenia, które mieliście odrobić a o których totalnie zapomniałaś. Jesteś tak wściekła, że zaczynają Ci lecieć łzy. Zagryzasz zęby i idziesz na te cholerne ćwiczenia zmarnować kolejne półtorej godziny w swoim życiu. 

Kiedy w końcu udaje Ci się dotrzeć do mieszkania odkrywasz, że puściła Ci uszczelka w kranie i nie wiesz od jak dawna lała Ci się woda. Biegniesz do łazienki żeby zakręcić zawór z wodą. Siadasz na brzegu wanny i nie masz pojęcia co zrobić więc chowasz głowę w dłoniach i bierzesz kilka głębszych oddechów. Ubierasz buty i idziesz do Bruneta. Otwiera On. Z zakłopotaniem pytasz czy umie wymienić uszczelkę, nie obiecuje, że mu się uda ale postara się pomóc. Idziecie do Ciebie. Brunet okazał się prawdziwą złotą rączką i uszczelkę wymienił w niecałe 15 minut. Za to w trakcie waszej rozmowy dowiedziałaś się, że Paulina z synkiem pojechali do rodziców i wrócą w niedzielę. Chciałaś mu zapłacić ale kategorycznie odmówił więc zaproponowałaś wino, ku Twojemu zaskoczeniu zgodził się zostać. Długo rozmawialiście, wypiliście całą butelkę więc zaczęło Wam już szumieć w głowie. Kiedy wychodził pocałowałaś. Go w usta, nie odwzajemnił pocałunku tylko delikatnie Cię odepchnął. Zrobiło Ci się przykro ale zrozumiałaś. 
     Wzięłaś szybki prysznic i poszłaś do łóżka, chcąc żeby ten dzień jak najszybciej się skończył.

czwartek, 8 maja 2014

Wtorek

      Budzisz się. Przed Tobą kolejny samotny dzień. Sięgasz po telefon, dostałaś wiadomość. "Idziesz na angielski?", koleżanka z grupy. Chwilę się wahasz, nie lubisz tej baby, która przez półtorej godziny gada o du*ie Maryni. Odpisujesz "tak". Spuszczasz nogi z łóżka i siedzisz tak przez minutę. Człapiesz do łazienki, później zaliczasz kuchnię. Nastawiasz wodę na kawę, ostatnio tylko ona jest Twoim śniadaniem. Wrzucasz książkę do torby, wydaje Ci się, że o czymś zapomniałaś ale nie jesteś w stanie sobie przypomnieć o czym. Włączasz telewizor, akurat lecą wiadomości sportowe. Odkładasz pilot na ławę lecz kiedy znów patrzysz w kolorowe okienko telewizora widzisz w nim twarz Twojego sąsiada. Chwilę stoisz zdumiona. Już wiesz dlaczego Jego twarz wydawała Ci się znajoma. Twój eks uwielbiał siatkówkę, ciągał Cię na wszystkie możliwe mecze. Słyszysz, że woda się zagotowała. W pośpiechu wypijasz kawę i biegniesz do swojego samochodu. Po drodze spotykasz Bruneta z Brunetką i synkiem. Zapraszają Cię wieczorem na kawę. Zgadzasz się chociaż masz nadzieję, że uda Ci się jakoś wykręcić. Wymieniasz się numerem telefonu z Brunetką- Pauliną.     Stukasz długopisem o ławkę i odliczasz ostatnie minuty do końca zajęć. Jednak Twoje prośby zostały wysłuchane i zajęcia kończą się 15 minut wcześniej. Dziewczyny ciągnął Cię na piwo, odmawiasz, jesteś samochodem poza tym nie przepadasz za piwem. Zaczęło padać, podsuwasz wyżej kołnierz i biegniesz na parking. Wsiadasz za kółko i przestawiasz lusterko, poprawiasz włosy i ścierasz lekko rozmazany tusz. Wrzucasz wsteczny i jedziesz do supermarketu bo po kilku dniach obserwacji stwierdziłaś, że samym powietrzem się nie najesz. 
     Wnosisz ciężkie torby na trzecie piętro, przeklinając ojca, że nie kupił Ci mieszkania na parterze. Otwierasz drzwi i nie zdejmując butów idziesz prosto do kuchni zostawić zakupy. Zauważasz, że zostawiłaś po sobie brzydkie, mokre plamy z błota. Wracasz do przedpokoju, zdejmujesz kurtkę i buty i idziesz po mop. Słyszysz dzwonek swojego telefonu, wiadomość. "Zapraszamy o 17. Paulina.". Przeklinasz się w duchu kiedy odpisujesz "Dziękuję za zaproszenie, na pewno przyjdę". Dlaczego tak napisałaś? Bo chcesz się spotkać z Nim, przyznajesz w duchu. Starasz się Go sobie wybić z głowy, ale cały czas tam siedzi. Jesteś głupia, myśląc o nim. Jest żonaty i dzieciaty, szczęśliwy w swoim małżeństwie. Nawet nie próbuj mu tego rozbijać. Ale mimo to wiesz, że pójdziesz tam dzisiaj wieczorem i spędzisz z nimi kilka godzin, sztucznie się uśmiechając i grzecznie prowadząc nudną konwersację. 
     Gotujesz jakiś prowizoryczny obiad, który ma Ci starczyć przynajmniej na dwa dni. Grzebiesz widelcem w rozgotowanym makaronie, o którym zapomniałaś. Potrawa jest zjadliwa dzięki sosowi, który zawsze wychodzi Ci bardzo dobry. Do 17 masz jeszcze półtorej godziny. Uświadamiasz sobie, że nie masz nic dla gospodarzy. Przez chwile myślisz co mogła byś im dać. Wino, Twój barek jest ich pełen. Wyciągasz pierwsze lepsze i stawiasz na kuchennym stole. Maszerujesz do łazienki zrobić delikatny makijaż. Rzadko się malujesz, na co dzień wystarcza tusz i pomadka. Teraz starannie rozprowadzasz niewielką warstwę podkładu, następnie maczasz pędzel w bronzerze delikatnie rozprowadzając go na policzku. Rzęsy pociągasz tuszem więcej razy niż zwykle. Przeglądasz się w lustrze, wyglądasz nieźle. Drepczesz do szafy, wyjmujesz czarne rurki i białą koszulkę. Krytycznie patrzysz w lustro, wyglądasz jak byś szła na maturę. Zmieniasz koszulkę na miętową, od razu lepiej. Przeczesujesz swoje blond włosy palcami, żeby nadać im trochę objętości. Zakładasz skórzaną kurtkę i czarne botki z ćwiekami. Łapiesz butelkę wina, jeszcze raz przelotnie przeglądasz się w lustrze i wychodzisz. 
     U Brunetów spędzasz miły wieczór. Spędziłaś tam więcej czasu niż zamierzałaś. Brunet coraz bardziej Ci się podoba, przez co masz wyrzuty sumienia w stosunku do Brunetki. Twoje serce kilka razy podskoczyło do gardła kiedy przypadkiem trąciliście się łokciem czy przelotnie musnęliście się dłońmi. Kiedy wychodziłaś, pocałował Cię w policzek, na chwilę zamarłaś. 
     Zamykasz drzwi swojego mieszkania z oddechem ulgi. Starasz się uporządkować myśli. Miotasz się po mieszkaniu jak zwierzę w klatce. 
Zmęczona kładziesz się do łóżka ale zasypiasz dopiero po wielu godzinach dręczącego przewracania się z boku na bok. 


_________________________________________________________________



Hohoho!! A oto i nowy rozdział :D

Winiarski kapitanem, Lubię to!! :D

Rozbawił mnie komentarz jednej ze stron na fb, że z 9 to może grać tylko Bartman i to brak szacunku dla niego i szkoda, że nikt nie utożsamia 9 z Bartmanem. No cóż... Nie Zibi pierwszy, nie ostatni grał z numerem 9. Dla mnie na przykład nie ma znaczenia kto z jakim numerkiem gra na koszulce tylko czy zdobywa punkty ale najwyraźniej dla niektórych ważniejsza jest liczba na plecach. Dla zawodnika to raczej bez różnicy czy gra z 9, 10 czy 12. Ja swego czasu grałam z 11 ale nie miała bym problemu założyć jakiegokolwiek innego numerka. Tak, że take it easy ludzie :D

Lecem grać w siatkę ze znajomymi, narga! :D

Do przyszłego poczytania:

T.
 

czwartek, 1 maja 2014

Poniedziałek

I znów jesteś sama. Siedzisz w pustym mieszkaniu, popijając już chłodną kawę. W zasadzie powinnaś już wyjść ale nie masz motywacji. Spoglądasz przez okno, na budzący się wiosenny dzień. Pod Twój szeregowiec, jakich pełno na tym osiedlu, zajeżdża samochód dostawczy. Wielki napis PRZEPROWADZKI wykaligrafowany jest rażącym czerwonym kolorem. Zaraz za nim zatrzymuje się całkiem ładny, na oko sportowy samochód. Nie potrafisz podać marki, stoi za daleko. Z samochodu wysiada wysoki brunet wraz z ładną brunetką. Otwierają się tylne drzwi samochodu, widzisz małego chłopca. Pewnie syn, myślisz. Mężczyzna wydaje Ci się znajomy. Lekceważysz ten fakt, po prostu jest do kogoś podobny.  Wchodzą do Twojej klatki, zaraz słyszysz ich kroki na schodach. Spoglądasz na zegarek. Dawno powinnaś być w drodze na pierwsze zajęcia w nowym semestrze. Odkładasz kubek na stół, zakładasz kurtkę i wychodzisz z mieszkania. Nie zdążysz, nie ma szans, nie zmieścisz się nawet w studenckim kwadransie. Na klatce mijasz młode małżeństwo, które widziałaś przez okno, wymieniacie uprzejme "dzień dobry", Brunet otwiera Ci drzwi, mruczysz "dziękuję" i idziesz wprost na parking do swojej niedawno nabytej mazdy x6.
Wracasz wieczorem, po całym dniu zajęć. Udało Ci się zapomnieć o Brunecie i jego rodzinie, przypominasz sobie kiedy ten znów otwiera Ci drzwi do klatki. Przyglądasz mu się. Na pewno wraca z biegania. Powoli wdrapujecie się na trzecie piętro. Przedstawiacie się sobie. Mariusz, tak ma na imię, chociaż dla Ciebie zawsze będzie Brunetem. Chwile rozmawiacie zanim, otwierasz drzwi swojego mieszkania. On idzie piętro wyżej, na czwarte. Ściągasz kurtkę, wyrabiając sobie opinie o Mariuszu-Brunecie. Przystojny, to pierwsze co Ci przychodzi do głowy. Jest też pierwszym sąsiadem, którego udało Ci się poznać a przecież minęło już pół roku odkąd ojciec kupił Ci to mieszkanie. Sympatyczny i kulturalny, to rzadkość wśród dzisiejszych mężczyzn. Oceniasz jego wiek, koło trzydziestki, to jakieś dziesięć lat więcej od Ciebie. 
Kierując się do łazienki wyrzucasz Go ze swojej głowy, jednak kiedy zasiadasz przed telewizorem myśli o Brunecie wracają jak natrętny komar. Bezmyślnie skaczesz po kanałach, zostawiasz na jakimś "megahicie", który po pięciu minutach Cię nudzi. Zastanawiasz się kto ten chłam ochrzcił "megahitem". I znów masz w ręce pilot, przeglądając kolejne kanały w poszukiwaniu "czegoś do ogląda". W końcu znajdujesz program o nazwie "tuż przed tragedią" jest ciekawy. Krzywisz się kiedy się kończy. Wyłączasz telewizor. Człapiesz do lodówki, znowu nie zrobiłaś zakupów więc w lodówce jest tylko jogurt naturalny i jajka. Bierzesz jogurt, siadasz przy stole i otwierasz gazetę, którą kupiłaś przed którymś nudnym wykładem. Kończąc jogurt, zastanawiasz się na którą masz jutro, nie pamiętasz w końcu zmienił się plan. Włączasz komputer i sprawdzasz plan zajęć. 11:40 czyli znów będziesz mogła pospać trochę dłużej. Zamykasz klapę od laptopa i powłócząc nogami, kierujesz się do pustego łóżka. Nie lubisz spać sama. Trudno, myślisz, trzeba się przyzwyczaić. Wyłączasz światło i znów myślisz o Brunecie, do puki nie zaśniesz. 



__________________________________________________________________



Cześć Kochani! 
Jak miło znów coś dla Was napisać!! :D
Stęskniłam się za Wami!

Mam nadzieję, że ta opowieść Was trochę zaciekawi :D Nie bójcie się nie będzie tak strasznie dłuuuuga jak tamta! :D 
Czekam na Wasze komentarze, pozdrawiam :*


Do przyszłego poczytania:

T.