Wstaliście już po południu. O 16 miała być Paulina więc chciałaś zdążyć z nim pogadać zanim ona wróci.
Zastanawiałaś się jak zacząć tą rozmowę.
Włożyłaś całą swoją siłę woli aby przerwać namiętny pocałunek.
-Mariusz?- skupiłaś wzrok na Jego twarzy.
-Mmmm??- mruknął.
-Co z nami...??- nie bardzo wiedziałaś jak dokończyć to zdanie, ale najwyraźniej wyczuł o co mi chodzi.
-Nic, będzie tak jak do tej pory.- ta wiadomość Cię ucieszyła.
-To znaczy, że powiesz o nas Paulinie?
-Zwariowałaś?
-Myślałam...
-Co myślałaś? Że zostawię Paulinę i Arka? To moja rodzina, kocham ich.- odsunęłaś się od niego ze łzami w oczach. Jednak on bezlitośnie patrzył na Ciebie i nie okazał już ani cienia czułości.
-Byłam dla Ciebie tylko zabawką.- stwierdziłaś, nie zaprzeczył, co zabolało jeszcze bardziej. Ogromne krople słonych łez popłynęły po policzku.
-Nie chciałem...- zaczął, ale Ty już wszystko wiedziałaś.
-Wyjdź.- szepnęłaś przez ręce zakrywające zalaną łzami twarz. Przejechał ręką po Twoich plecach i opuścił mieszkanie.
Zakopałaś się pod kołdrą, robiąc z siebie wielkie burrito. Wylałaś hektolitry łez, po czym stwierdziłaś, że to bez sensu. Postanowiłaś się ogarnąć. Wzięłaś długą gorącą kąpiel, zamówiłaś ulubioną pizzę i nie licząc kalorii oglądałaś horror.
W nocy naszedł czas na przemyślenia. Byłaś jedynie zabawką, słodkim przerywnikiem, i oddałaś byś dużo żeby być na miejscu Pauliny ale z drugiej strony czy naprawdę chciała byś mieć faceta, który by Cię zdradzał na lewo i prawo? Odpowiedź była prosta "nie". I wtedy do Ciebie dotarło, miałaś szczęście, że nie jesteś Pauliną i nie masz Bruneta za męża.
Potok myśli przerwał dzwonek do drzwi, podniosłaś telefon z szafki, żeby sprawdzić, która godzina dwadzieścia minut po północy, kogo diabli niosą? Mrużąc oczy, które już odzwyczaiły się od światła, poszłaś otworzyć drzwi. W drzwiach stał Brunet.
-Ja...- zaczął, cierpliwie czekałaś- mogę wejść?- przesunęłaś się wpuszczając Go do mieszkania. Poszedł wprost do kuchni, przez ten tydzień nauczył się świetnie rozkładu Twojego mieszkania. Usiadł przy stole i splótł na nim dłonie. Zwiesił głowę a Ty cierpliwie czekałaś aż się odezwie.- Zachowałem się jak idiota, jak największy burak, gorzej niż największy cieć, wybacz mi.- spojrzał na Ciebie tymi swoimi pięknymi oczami ale Tobie nawet powieka nie drgnęła.- Nie mogę zostawić Pauliny, rozumiesz to?
-Po co mi to wszystko mówisz?
-Bo mi na Tobie zależy.- wstał.
-Ale masz żonę i dziecko jak byś nie zauważył.
-Wcześniej Ci to jakoś nie przeszkadzało.- zabolało jak by Cię spoliczkował.- Przepraszam, jestem tak bardzo zagubiony, teraz leżałem w łóżku koło Pauliny i czułem, że nie jestem tam gdzie powinienem być. Potrzebuję Cię.- chciał Cię przytulić ale się odsunęłaś.- Błagam.
-Będziesz musiał powiedzieć o nas Paulinie.
-Powiem ale nie dziś czy jutro, potrzebuję trochę czasu.- niepewnie kiwnęłaś głową. Brunet podszedł i wziął Cię w ramiona, nie całowaliście się po prostu cieszyliście się swoją bliskością. Nie wiedziałaś jak to się skończy, wiedziałaś tylko, że właśnie rozwalasz komuś życie budując na nieszczęściu swoje szczęście.
__________________________________________________________________
Uhuhhu! Trochę mnie tu nie było ale sesja sesja i jeszcze raz sesja. Na szczęście już się kończy ;D
Bardzo chciałam Wam go wrzucić w tym tygodniu bo w przyszłym jadę w góry i wyłączam telefon nie mówiąc o internecie ;D
To był ostatni rozdział tej opowieści, nie wiem czy Wam się spodobał, była bym Wam wdzięczna gdybyście wyrazili swoją opinię w komentarzach :*
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś coś dla Was naskrobię :P
Ściskam Was wszystkich bardzo mocno :* Pa! :D
Do poczytania w przyszłości:
T.
Budzisz się, przeczesując ręką łóżko. Bruneta w nim nie ma. Marszczysz brwi i kładziesz sobie rękę na czole opadając na poduszkę. Głowa Cię boli, tak, że nie możesz spokojnie pomyśleć co się stało. Pamiętasz każdy szczegół, Waszej upojnej nocy. Jego usta na Twojej szyi, Jego ręce w Twoich włosach, Jego zdecydowanie i siłę, niesamowitą rzeźbę Jego ciała, każdy ruch i gorąco jakie panowało w sypialni. Z Pawłem nie było Ci tak dobrze, On był młody i niedoświadczony, nie to co Brunet.
Otwierasz oczy i o mało nie schodzisz na zawał. W drzwiach stoi Brunet z przewiązanym ręcznikiem wokół bioder. Kropelki wody lśnią na jego włosach i klatce piersiowej. Przygryzasz dolną wargę i zastanawiasz się co powiedzieć, czy w ogóle się odzywać. Brunet ratuje Cię z kłopotu bo podchodzi i całuje Cię w usta. Jest nieogolony więc zarost trochę Cię drapie. Ujmujesz twarz Bruneta w dłonie i z pasją odwzajemniasz pocałunek. Odrywa się od Ciebie i z niewinną miną oznajmia, że pożyczył ręcznik. Wymownie spoglądasz na niego i z rozbawieniem pociągasz za ręcznik, który niżej opadł na jego biodrach. "Nie pamiętam, żebym pozwoliła Ci wziąć ten ręcznik" mówisz z nutką kokieterii, "mam go zdjąć?" Mariusz też zaczyna z Tobą flirtować. Unosisz jedną brew na co Brunet znów zbliża twarz do Twojej i całuje Cię, wchodząc z powrotem do łóżka.
Wychodzi w pośpiechu bo było Wam tak dobrze, że straciliście poczucie czasu. Spieszy się na trening a Ty masz chwilę dla siebie. Uśmiech nie schodzi Ci z ust. Nawet fakt, że masz do zrobienia jakiś dziwny projekt nie jest w stanie zepsuć Twojego dobrego humoru.
Podgwizdując sobie pod nosem, gotujesz obiad. To wszytko zaczęło się tak, szybko nie miałaś nawet czasu pomyśleć nad tym jakie konsekwencje Cię czekają. Nachodzi Cię milion myśli, co z Jego rodziną? Zostawi ich dla Ciebie czy będziesz jedynie kochanką kiedy Paulina znów wyjedzie do rodziców. Nie! Na to nie pozwolisz, albo będzie Cię miał otwarcie albo wcale. Nie chcesz nawet brać pod uwagę drugiej możliwości. Czujesz, że będziesz musiała z nim poważnie porozmawiać. To Ci trochę popsuło humor ale kiedy tylko pomyślałaś, że już niedługo znów stanie w Twoich drzwiach i uśmiechnie się do Ciebie, kolana się pod Tobą ugięły. Poczułaś, że naprawdę cholernie Ci na nim zależy, miałaś w dupie Paulinę i Jego małżeństwo, co prawda szkoda Ci było Areczka ale jak to kiedyś powiedział Ci Paweł "jesteś samolubną suką" (tak, to stwierdzenie utknęło Ci w pamięci i często do niego wracasz bo coś w tym jest).
Słyszysz dzwonek do drzwi i serce podskakuje Ci do gardła z podniecenia. W podskokach idziesz je otworzyć lecz to tylko kurier, dostarczył Ci piękne air max'y. Z lekko kwaśną miną rzucasz je w kąt. Kiedyś nie mogła byś się doczekać żeby je dostać, dziś nie masz ochoty ich nawet otworzyć.
Godziny ciągnął się niemiłosiernie długo. Próbowałaś obejrzeć film ale nie byłaś w stanie skupić się na fabule, więc już po 15 minutach go wyłączyłaś. Książka też nie wchodziła w rachubę. Postanowiłaś posprzątać mieszkanie, zawsze sprzątanie pomagało Ci ogarnąć bałagan zarówno ten w mieszkaniu jak i ten w głowie.
Prawie nie usłyszałabyś drugiego dzwonka do drzwi przez Twój zabójczo głośny odkurzacz. Od razu padłaś Brunetowi w ramiona, czując się nareszcie na swoim miejscu. Nie chciałaś psuć tak cudownej atmosfery niepotrzebnymi, trudnymi pytaniami więc postanowiłaś odłożyć tą rozmowę na później, teraz miałaś ważniejsze rzeczy, no może nie ważniejsze ale na pewno przyjemniejsze.
__________________________________________________________________
Wiem, wiem, że rozdział krótki ale jakoś brakło weny :p
Przeżycia ostatniego tygodnia tak mną wstrząsnęły, że dalej nie mogę uwierzyć, że to się stało :D
Pierwsze primo to akcja około 22 u mnie pod blokiem. Pijany facet chciał jechać samochodem ale żona mu zabraniała więc zaczął się na nią drzeć "Paskudo!!" ona zaczyna Go namawiać żeby wysiadł lecz on uciekł się do podstępu "nie wysiądę dopóki mi nie dasz buzi",
śmiechłam :D
Drugie primo, pod blokiem bawiły się jakieś dzieci nagle jedno stoi na dachu i zrzuca poduszkę wspomnę tylko, że to blok 10-cio piętrowy. Oczywiście z moją współlokatorką pozazdrościłyśmy mu tego, że wyszedł na dach i po 22 jak już wszyscy poszli spać wpadłyśmy do nas na 10 piętro żeby wyjść na dach ale spotkał nas zawód bo było zamknięte i takim oto sposobem obleciałyśmy 6 klatek żeby wyjść na dach ale wszystkie były zamknięte :/
Trzecie primo, przeprowadzam się! Przeraża mnie perspektywa spakowania rzeczy, które uzbierałam przez dwa lata i przenieść to wszystko do innego (zaznaczam mniejszego) mieszkania ale mamy nadzieję, że w 4 samochody damy radę :D
Do przyszłego poczytania:
T.